ETAP 122 – 05.03.2016 Puente la Reina – Estella (21.5 km)
Wychodzimy normalnie, o 7:00. Główną ulicą miasteczka dochodzimy do „naszego” mostu. Dobrze, że byliśmy wczoraj go zobaczyć. O tej porze jest nieoświetlony i po ciemku nic nie widać. Pogoda znowu lepsza niż prognozy. Jak pada to tylko przelotnie. Praktycznie cały etap idziemy z Marianem. Ze Słowakiem dobrze się rozumiemy, idzie się ok. Dochodzimy do Cirauqui, miejscowości na grzbiecie niewysokiego wzgórza. Przy starej bramie miejskiej krótki postój w bufecie, a potem wkraczamy do jakże uroczej mieściny, gdzie przy krętych i wąskich uliczkach znajduje się sporo zabytkowych domów z charakterystycznymi herbami. Naprawdę, miejsce godne polecenia. Dalej trasa wiedzie pomiędzy, widocznymi w oddali, drogą główną i autostradą. W jednej z wiosek zauważamy blokady i zabezpieczenia domostw oraz ulic. Okazuje się, że gonitwy uliczne byków nie ograniczają się wyłącznie do tej najsłynniejszej w Pamplonie. Etap pomimo że nie jest długi, jest dość męczący. Wchodzimy do Estelli. Chapeau bas. Nieznane nam do tej pory miasto okazuje się prawdziwą perełką historii i średniowiecznej architektury. Obecnie można tu doliczyć się kilkunastu zabytków. Budowali tu swoje siedziby nawet królowie. Cóż, cel główny to Santiago i dlatego też nasze zwiedzanie ogranicza się wyłącznie do „popatrzenia”, przy okazji podręcznych zakupów. A swoją drogą, można podziwiać autorów tych przewodników, którzy idąc Camino Frances w 30 dni, potrafią jeszcze znaleźć siły i czas na dokładne zwiedzanie zabytków, studiowanie biblii i prowadzenie, jakże interesujących dysput. Albergue municipal w Estelli okazuje się super. Duża kuchnia, zaplecze sanitarne i do tego możliwość prania z suszeniem.