ETAP 131 – 14.03.2016 Hontanas – Fromista (34.5 km)
Długi etap. Dobra pogoda i duże zmęczenie. Z gościnnego albergue Santa Brigida w Hontanas wychodzimy przed siódmą. Jeszcze ciemnawo. Malowniczą polną droga biegnącą trawersem wzgórza dochodzimy po 6 km do ruin słynnego klasztoru San Anton. Gotycki klasztor wybudował zakon Antonitów, którego misją było leczenie groźnej choroby- ognia św.Antoniego (sporysz). Obecnie w pozostałościach budowli działa okresowo, cieszące się dobrą opinią albergue dla pielgrzymów. W oddali pojawia się Castrojeriz. Miasteczko okazuje się prawdziwą skarbnicą zabytków z ruinami strategicznie położonego na wzgórzu zamku. Potem podejście pod znaczne wzniesienie i zasłużony odpoczynek. Mamy w nogach już jakieś 13-14 km. Wspaniała panorama. Płaskowyż. Potem w dół. Po drodze dwie miejscowości, czynne w lecie zabytkowe schronisko dla pielgrzymów i słynny most na rzece Pisuerga. Przerwa na kawę i małe zakupy. I dalej w drogę. Przekraczamy wielki kanał irygacyjny i znowu podejście pod górę. Dogania nas para Kanadyjczyków. Skąd te dziadki maja takie tempo? Nie dajemy im jednak satysfakcji. Wcześniej robimy taktyczny postój na odpoczynek, połączony ze wspaniałym widokiem. Docieramy do Boadilla del Camino. Takiej hiszpańskiej wiochy jeszcze na szlaku nie było. Pozytyw to liczne bociany i ich charakterystyczny klekot. Zatrzymujemy się w barku przy schronisku, aby coś się napić. Napój wolimy spożyć na zewnątrz, w „ogródku”. Do celu jeszcze 6 km, z czego połowa wzdłuż słynnego Canal de Castilla (207 km długości). Odpoczynek przy śluzie i wchodzimy do Fromisty. Mała miejscowość, ale to nie Boadilla. Tu czas idzie do przodu i widać na każdym kroku ruch w interesie. Decydujemy się albergue privado. Błąd. Jest cacy cacy, ale nie można prać, suszyć, gotować. I do tego zimno. Rano bez żalu je opuścimy. Najciekawszym obiektem w miasteczku jest wybudowany w XI wieku romański kościół św.Marcina z Tours.