ETAP 133 – 16.03.2016 Carrion de los Condes – Moratinos (29.5 km)
Etap spokojny, proza pielgrzyma. Najpierw 5 km wyjścia szosą z Carrion, potem 13 km polną drogą na Mesecie. Może latem to duże wyzwanie ze względu na upały. Teraz, w marcu, nic szczególnego. Najlepsza do tej pory pogoda. Nareszcie idziemy w krótkich rękawach i kamizelkach. Ja czasami w jednym bucie i w jednym sandale. Mam jakiś mały kłopot ze stopą. Jak przystało na tą okolicę sporo bocianów. Do tego widok na odległe Góry Kantabryjskie. Ośnieżone Picos Europa to pierwsze góry Starego Kontynentu widoczne dla żeglarza płynącego z Ameryki. Idziemy sobie spoko, wyprzedzają nas kolejni pielgrzymi. W końcu miejscowość i knajpka na postój. Okazuję się, że Ci którzy dzisiaj zaczęli ostro, są nieźle ugotowani. Oczywiście nie mówimy tego o Kanadyjczykach, których już dawno nie widać. W dobrej formie wyprzedzamy część „konkurencji”. Zbliżamy się do etapowego Terradillos de los Templarios. Czujemy się dobrze i do tego super pogoda. Postanawiamy ciut pociągnąć i iść dalej, nawet do Sahagun, do pierwszego spotkanego noclegu. Nocleg trafia nam się dość niespodziewanie już w kolejnej wiosce, po jakiś 3 km. Warunki super, do tego hostel leży na początku wioski, przy samym szlaku i z okna możemy obserwować zbliżających się z odległych pól pielgrzymów. Fajne zajęcie na późne popołudnie. Na jutro bardzo ambitne plany. Zobaczymy co z tego wyjdzie.