Etap 16 15.09.2017 Heiligenkreuz – Kaumberg 28,5 km
Rano jestem na mszy w klasztornym kościele. W końcu spotkałem miejsce tętniące prawdziwym klasztornym życiem. Kilkudziesięciu zakonników. Nabożeństwo trwa dobre trzy kwadranse i trzeba przyznać, że jest tu klimat, jakiego od dłuższego czasu poszukiwałem w odwiedzanych klasztorach. Po śniadaniu kilka zdjęć i w drogę. Szkoda, że nie mogę zwiedzić solidnie Heiligenkreuz. Musi wystarczyć mi krótki spacer po dostępnych w porannej porze miejscach. Wychodzę jednak stąd ze świadomością, że Heiligenkreuz to najstarszy w Austrii a drugi pod względem wieku na świecie nieprzerwanie istniejący klasztor Cystersów, został założony w 1133 przez władcę św. Leopolda III z dynastii Babenbergów. Klasztor wziął swą nazwę od przechowywanej w kaplicy relikwii Krzyża Świętego, a mieszkający tu zakonnicy zyskali światowy rozgłos dzięki albumowi „Chant: Music for Paradise” z łacińskimi chorałami gregoriańskimi. Po opuszczeniu klasztoru zaczynają się wzgórza i wiejskie klimaty. Dochodzę do Mayerling. Teren pałacu myśliwskiego, gdzie rozegrała się słynna tragedia jest ogrodzony i aby go zwiedzić trzeba przejść przez pawilon kasowy. Odpuszczam. Po pierwsze, nie mam zbyt wiele czasu. Po drugie, historia Marii i Rudolfa nie fascynuje mnie aż tak mocno. Dalej przechodzę przez wioskę Maria Raisemmarkt, gdzie zwiedzam mały kościół. A potem przy pięknej pogodzie cały czas w górę. W końcu dochodzę na przełęcz, gdzie odpoczywam w gasthofie, próbująć gulaszu z dyni podanego z kluskami. Schodzę w dół do miejscowości położonej przy głównej drodze. Jest piękna pogoda, wybieram więc wariant maksymalny. Postanawiam iść mocno pod górę, drogą krzyżową w kierunku Klein Mariazell. Nadkładam kilka kilometrów, ale zapierające dech widoki, prawdziwie wiejskie klimaty i zapach łąk w pełni rekompensują moje wysiłki. Trasa jest naprawdę ciekawie poprowadzona. Klein Marizazell to niewielka miejscowość zdominowana przez zabudowania klasztorne. Klasztor powstał na prastarym miejscu kultu, w epoce reform józefińskich został rozwiązany i popadł w ruinę. Aktualnie, po przeprowadzonej odnowie obiekt znowu funkcjonuje. Przed klasztorem sporo ludzi, auta i autokar. Niektórzy w strojach ludowych. Wychodzi na to, że będzie huczny ślub. Znowu w górę, tym razem brzozową aleją. Niestety, sielanka niespodziewanie się kończy. Trafiam na odcinek fatalnie oznakowany i zarośnięty. Odnoszę wrażenie, że tym fragmentem drogi do Mariazell w praktyce nikt nie chodzi, albo chodzą tylko nieliczni. A może jest tak, że współczesna Via Sacra to często trasa autokarowa połączona z odwiedzaniem po drodze miejsc kultowych i symbolicznych. Jeszcze w Polsce widziałem na You Tube taką relację. Autokar, kościół, modlitwa, piwo i volksmusik i dalej autokar. Chaszcze w końcu przebrnąłem, nie zmienią one mego zdania o etapie, naprawdę super. Jeszcze parę kilometrów i Kaumberg. Jest przed 18:00. Zdążyłem zrobić zakupy i prosto na nocleg. Jestem solidnie zmęczony, ale warto było.