ETAP 17. – 17.09.2020 Gdynia – Sopot (20 km)
Jak rzekłem, dzisiejszej nocy nie odpocząłem, więc jestem ciut poobijany. Rano ruszam z przedmieścia Gdyni przy radykalnie zmienionej pogodzie. Temperatura spadła o kilkanaście stopni i do tego przelotnie pada. Przechodzę przez nowe osiedle, a później przez nieciekawe tereny wzdłuż torów i miejsc postoju tirów. Jestem w okolicach portu. Widoczne ślady protestów 1970 i 1980, przypominają historię Janka Wiśniewskiego (wł. Zbyszek Godlewski) i innych poległych, często kilkunastoletnich chłopców. Zbliżam się do centrum miasta. Chluby przedwojennej Polski. To musiał być szok. Super miasto zostało zbudowane od podstaw w błyskawicznym tempie, do tego wielki nowoczesny port, który już po paru latach pokazał plecy samemu Gdańskowi. Podziwiam gmachy zbudowane w modernistycznym stylu, odwiedzam także bardzo interesujący kościół Serca Jezusa z II poł. XX w. Mijam potem pomnik twórcy Gdyni Eugeniusza Kwiatkowskiego i centralną aleją dochodzę do nabrzeża, gdzie cumują statki – muzea; ORP Burza, Dar Pomorza i Dar Młodzieży. Swój spacer kończę przy kolejnym pomniku, charakterystycznych Masztach.
W Gdyni “polskość” rzuca się w oczy na każdym kroku. Jest bardzo dużo akcentów upamiętniających chwalebną historię miasta i tą z czasów II wojny i tą z okresu walki z komuną. Jest chłodno, więc posilam się zupą rybną i wyruszam w dalszą drogę. Idę nadmorską promenadą i jeszcze długo mam za sobą wspaniałą panoramę Gdyni. Robi się coraz ciaśniej i ląduję na wąskim murku oporowym. Po prawej ściana, stromy klif i krzaki, po lewej trzy metry w dole morze. Jestem trochę zestresowany. Potem w dół i w górę, ścieżkami po Kępie Redłowskiej. Wspaniały “pocztówkowy” widok z klifu jest nagrodą za moje trudy. Na dodatek zrobiła się ładna pogoda. Widzę drewniane molo w Orłowie, schodzę na tamtejszą plażę, a potem idę koło będącego w ruinie słynnego niegdyś Maxima. Wzdłuż głównej drogi docieram do Sopotu. Przechodzę przez zadbany park i jestem w centrum. Dzisiaj tylko drobne zakupy i odpoczynek. Za żadne skarby nie wychylę nawet nosa z mojej dziupli. Dzisiaj odpoczywam. Czas na spacer po Sopocie przyjdzie jutro rano.
Jak rzekłem, dzisiejszej nocy nie odpocząłem, więc jestem ciut poobijany. Rano ruszam z przedmieścia Gdyni przy radykalnie zmienionej pogodzie. Temperatura spadła o kilkanaście stopni i do tego przelotnie pada. Przechodzę przez nowe osiedle, a później przez nieciekawe tereny wzdłuż torów i miejsc postoju tirów. Jestem w okolicach portu. Widoczne ślady protestów 1970 i 1980, przypominają historię Janka Wiśniewskiego (wł. Zbyszek Godlewski) i innych poległych, często kilkunastoletnich chłopców. Zbliżam się do centrum miasta. Chluby przedwojennej Polski. To musiał być szok. Super miasto zostało zbudowane od podstaw w błyskawicznym tempie, do tego wielki nowoczesny port, który już po paru latach pokazał plecy samemu Gdańskowi. Podziwiam gmachy zbudowane w modernistycznym stylu, odwiedzam także bardzo interesujący kościół Serca Jezusa z II poł. XX w. Mijam potem pomnik twórcy Gdyni Eugeniusza Kwiatkowskiego i centralną aleją dochodzę do nabrzeża, gdzie cumują statki – muzea; ORP Burza, Dar Pomorza i Dar Młodzieży. Swój spacer kończę przy kolejnym pomniku, charakterystycznych Masztach.
W Gdyni “polskość” rzuca się w oczy na każdym kroku. Jest bardzo dużo akcentów upamiętniających chwalebną historię miasta i tą z czasów II wojny i tą z okresu walki z komuną. Jest chłodno, więc posilam się zupą rybną i wyruszam w dalszą drogę. Idę nadmorską promenadą i jeszcze długo mam za sobą wspaniałą panoramę Gdyni. Robi się coraz ciaśniej i ląduję na wąskim murku oporowym. Po prawej ściana, stromy klif i krzaki, po lewej trzy metry w dole morze. Jestem trochę zestresowany. Potem w dół i w górę, ścieżkami po Kępie Redłowskiej. Wspaniały “pocztówkowy” widok z klifu jest nagrodą za moje trudy. Na dodatek zrobiła się ładna pogoda. Widzę drewniane molo w Orłowie, schodzę na tamtejszą plażę, a potem idę koło będącego w ruinie słynnego niegdyś Maxima. Wzdłuż głównej drogi docieram do Sopotu. Przechodzę przez zadbany park i jestem w centrum. Dzisiaj tylko drobne zakupy i odpoczynek. Za żadne skarby nie wychylę nawet nosa z mojej dziupli. Dzisiaj odpoczywam. Czas na spacer po Sopocie przyjdzie jutro rano.