ETAP 22 – 22.03.2011 Klasztor Marienstern – Königsbrück (25,5 km)
Z Marienstern wychodzimy o 6:00. Zapowiada się kolejny dzień z pogodą. Idziemy polami a następnie drogą. Mijamy dwie wioski i dochodzimy do Njebjelčicy. Tu miła niespodzianka. Wieś jest laureatem wielu ogólnoniemieckich konkursów. Wszystko więc dograne jak należy. Robimy zdjęcie zrekonstruowanej drewnianej bramy łużyckiej. Ola poznaje panią, która okazuje się gospodynią schroniska dla pielgrzymów. Pani zaprasza nas do środka, chwila sympatycznej rozmowy, pieczątka w paszporcie, zdjęcie na pamiątkę. Dla nas, to pierwsze takie spotkanie w Niemczech. Niedługo się okaże, że tego dnia nie ostatnie. Dochodzimy do Kamieńca, wspinamy się na stare miasto. Zaczyna się miło, na obwoźnych straganach kupujemy pieczywo i niemiecką metkę. Wszystko jeszcze pozamykane. Parę zdjęć i idziemy dalej. Wrażenie średnie. Wychodzimy z miasta. Jakiś facet pozdrawia Olę „Buen Camino”. Ola odpowiada, zaczyna się rozmowa. Gość ma 71 lat. Był w Santiago na rowerze, jechał koło 4 tygodni z Akwizgranu (ponad 2000 km). Na przegubie nosi opaskę pielgrzyma. Idzie z nami przez piękny park aż na samą górę Hutberg. Schronisko na górze, niestety zamknięte. Nasz nowy znajomy zdążył jeszcze opowiedzieć o swych innych rowerowych wyprawach do Egiptu i USA. Pamiątkowe zdjęcie i idziemy dalej. Krótki odpoczynek. Zaczynają się lasy. Super pogoda. Wychodząc ze Schwosdorfu zahaczamy o wcześniej reklamowaną kwaterę dla pielgrzymów. Prowadzi ją kolejna entuzjastka. Działa w Greenpeace. Pokazuje księgę gości. Jest bardzo szczęśliwa, że na takim odludziu śpi u niej rocznie około stu pielgrzymów. Zostawiamy folderek z naszym caminowym słupkiem. Jeszcze zdjęcie i znowu w lasy. Gorąco. Dochodzimy do Königsbrück. Na każdym kroku widać jak wielką wagę przywiązują w tym miasteczku do szlaku. Niestety, jak się później okaże, nie będziemy w stanie wszystkiego obejrzeć. W informacji turystycznej załatwiamy stempel i nocleg. W hotelu padamy, czujemy się fatalnie. Wieczorem z trudem robimy zakupy w pobliskim Lidlu. Straszne zmęczenie. Poważnie obawiam się, co będzie następnego dnia, na znacznie dłuższym etapie. Źle śpię i biorę pod uwagę różne warianty. Te mniej optymistyczne także.