ETAP 23 – 23.03.2011 Königsbrück – Grossenhain (32 km)
Rano mobilizacja i obawa. Wychodzimy już za 15 szósta. Parę spojrzeń na Königsbrück. Trochę mnie zatyka. Idę z obawą, ale powoli oboje się rozkręcamy. Piękny las. Znowu idzie się super. Dochodzimy do wniosku, że wczoraj „zagotowaliśmy się” nie dostosowując do końca naszej odzieży do marcowego upału i nie pijąc wystarczającej ilości płynów. Od zdarzenia na etapie do Königsbrück płyny uzupełniamy zawsze, czasami nawet trochę na siłę. W lesie natrafiamy na schron turystyczny, urządzony „po niemiecku”(kwiatki, serwetki etc.). Wpisujemy się do zeszytu. Można tylko pozazdrościć, naprawdę kultura. Jeszcze autostrada, las i wchodzimy do Schönfeld. Na początek „malowidła” na ścianach budynków, ale potem przepiękny zamek (już częściowo odrestaurowany). Podczas postoju zmieniamy buty na lżejsze i załapujemy się na kolejną pieczątkę. Idziemy dalej. Las, jakaś osada i znowu las, odpoczynek na nowej ławeczce. A potem dobre 10 km „kichy”. Najpierw Quersa, wieś zdecydowanie tranzytowa, potem kilka kilosów wzdłuż kolei, na koniec 4 km ruchliwą drogą główną. Grossenhain. Naszą irytację studzi super kwatera. Dobry humor potęguje, o dziwo dobre samopoczucie. Do tego spacer po mieście i udane zakupy (kurczak z rożna). A miało być tak ciężko.