ETAP 38 – 11.10.2012 Creuzburg – Wichmannshausen (26 km)
Wychodzimy o siódmej. Jesteśmy dość ciepło ubrani, jest mgła, ale zapowiada się ładna pogoda. Wraz z opuszczeniem Creuzbergu wychodzimy z dawnego NRD. Miasteczko leżało tuż przy granicy wewnątrzniemieckiej w pięciokilometrowym pasie granicznym i było objęte wieloma ograniczeniami. Jednocześnie w tym miejscu kończy się Turyngia, a zaczyna inny niemiecki land – Hesja. Po 6 km Ifta, dalej mgliście. Czyściutko, kościół i domy z pruskiego muru. Mgła jeszcze trzyma, mijamy kolejna wioskę Luderbach. W kierunku Netry super trasa. Do tego robi się piękna pogoda. Oglądamy zamek wodny i kolejny kościół. Przechodzimy następne wsie Rhorda i Dattenrode, podobne klimaty. Nieźle już zmęczeni docieramy do Wichmannshausen. Na początku kłopot z zakwaterowaniem. Miła i życzliwa pani chce nas zakwaterować w znajdującym się obok kościoła domu gminy ewangelickiej. Problem w tym, że dzwoni do drugiej pani, która nie jest zadowolona z naszego przybycia. Takie małe babskie spory kompetencyjne. W końcu dobro zwycięża i mamy nocleg. Z naszą dobrodziejką idziemy zwiedzić miejscowy kościół. I tu zaskoczenie, niebywała historia. W Wichmannshausen sprawował posługę ksiądz dr Kurt Reuber. W czasie II wojny światowej jako kapelan służył pod Stalingradem. W Boże Narodzenie 1942 roku, gdy Niemcy znajdowali się już w tragicznym położeniu, na odwrocie mapy narysował przejmujący wizerunek Matki Boskiej, nazwanej później Stalingradzką. W kościółku w Wichmannshausen jest obecnie kopia obrazu. Oryginał od 1983 roku znajduje się w berlińskim Kościele Dziękczynienia. Na pamiątkę dostajemy obrazek z kopią Madonny Stalingradzkiej. Jeszcze małe zakupy i dobre 12 godzin zasłużonego odpoczynku.