ETAP 44 – 17.10.2012 Kirchhain – Marburg (20 km)
Cienkie śniadanie. Potem przez wzgórze kościelne z miasta. Najpierw kaplica Pod Lipami, a potem Amoneburg. Czapki z głów, oaza historii i religii. Perełka położona na bazaltowym wzgórzu. Prawie dwa i pół tysiąca lat osadnictwa. We wczesnym średniowieczu miejsce związane z działalnością misyjną św.Bonifacego. Zachowany historyczny układ zabudowy i znaczna część murów obronnych. Do tego wspaniały punkt widokowy. Jak na poranek w drodze do Marburga to naprawdę wiele. Kleinseelheim. Sympatyczna przygoda. Razem z Olą występujemy w miejscowym kościele w roli dzwonników. Pomogliśmy kościelnej gospodyni, a przy okazji podzwoniliśmy sobie na całą okolicę. Potem Schrock , źródło Elżbiety, następnie już lasem podejście na Lahnberge. Jeszcze święty dąb i wchodzimy do Marburga. Bez kłopotu znajdujemy nocleg na dwa dni. W Marburgu zrobimy sobie jeden dzień odpoczynku. To zawsze ryzyko, po dniu przerwy z reguły ciężko wejść ponownie w rytm chodzenia. Marburg to jednak wspaniałe, stare uniwersyteckie miasto, warte zapłacenia takiej ceny. Mieszkamy w centrum, dobry punkt wypadowy. Pod wieczór idziemy na spacer po starym mieście. Rewelka. Przed południem następnego dnia zwiedzamy nowoczesny kościół Piotra i Pawła. Pani, która tam sprząta, otwiera nam kryptę. Potem stary ogród botaniczny. Wreszcie kościół św.Elżbiety, końcowy cel zbiegających się z trzech kierunków (Eisenach, Kolonia i Frankurt) Elisabethpfad. Aby wejść do prezbiterium kupujemy bilety wstępu. Kiedy już wychodzimy po zwiedzaniu i chcemy tylko podstemplować nasze paszporty, oddają nam pieniądze za wstęp. Okazuje się, że pielgrzymi gratis. Miłe. Solidne zwiedzanie starego Marburga. Ratusz, kościół .św.Marii, Kugelkirche i położony na wzgórzu zamek landgrafa. Zwiedzamy wnętrza zamku. Szczerze, średnie i nie zwracają za bilety. Na koniec coś słodkiego na tarasie cukierni z widokiem na miasto i rzekę Lahn. I jeszcze punkt obsługi telefonii, gdzie bardzo uczynny Arab ustawia nam w końcu internet w telefonie. Wieczorem znowu na stare miasto. W kwaterze próbujemy załatwić sobie nocleg na jutro. Adresów niewiele. Albo nie ma wolnych miejsc, albo automat. Może być problem, tym bardziej, że jutro zaczyna się weekend.