ETAP 52 – 16.09.2013 Kolonia – Horrem (25 km)
14.09.2013. No wreszcie! Po załatwieniu wszystkich spraw wyjeżdżamy po południu z deszczowych Głuchołaz do Zgorzelca. Tam załatwiamy parking na miesiąc i tradycyjnie idziemy na nocleg do naszej hospitaleiro (prywatnie mojej teściowej).
Następnego dnia pobudka o 3:00. pociąg z Gõrlitz 4:41. 8 pociągów, 7 przesiadek . Prawie bez żadnej obsuwki. Tylko w Minden jakiś służbista odjechał na naszych oczach i trzeba było poczekać przymusowo dodatkową godzinę. Nie zmienia to oceny, że niemieckie koleje naprawdę myślą o turystach. Za niewielkie pieniądze można przejechać sprawnie całe Niemcy. Nam zajęło to 13 godzin. W Kolonii, prosto z dworca idziemy po pieczątki w naszych nowych, autorskich paszportach, specjalnie przygotowanych na ten odcinek wędrówki. Jesteśmy tu prawie po roku. Hotel, powrót do katedry, chwila na mszy, krótki spacer po centrum i odpoczynek. Niestety, w nocy sprawdzają się prognozy. Zaczyna lać.
16.09.2013. Miało być gorzej. Wstajemy przed 6:00. Na szczęście, przestało padać. Wychodzimy bez peleryn. Brama Akwizgrańska i prosto z centrum na zachód. Idziemy parę kilometrów wylotówką. Kupujemy świeże pieczywo i w końcu odbijamy z głównej ulicy. Przelotne opady, ale bez tragedii. Jest dobrze. Do czasu. 2 km przed Brauweiler zaczyna lać. Próba peleryn. Nowe, sprawdzają się. Klasztor benedyktyński w Brauweiler. Tysiąc lat tradycji. „Życzliwy” wpuszcza nas na chwilę do środka kościoła, w zakrystii podbijamy nasze paszporty. Potem oglądamy dziedzińce dawnego klasztoru, którego dobrodziejką była, pochodząca z Nadrenii królowa Polski Rycheza – żona Mieszka II. Spędziła tu, jako zakonnica, ostatnie 16 lat swego życia. Obecnie grób Rychezy znajduje się w katedrze kolońskiej. Znowu zaczyna padać. Kakao w kawiarni, postanawiamy pić ten napój w czasie naszej wędrówki. W Königsdorf sympatyczna rozmowa z kobietą, która chciała porozmawiać o Szlaku. Dalej spokojna droga do Horrem, gdzie mamy nocleg w klasztorze salwatorianek. Przyjmuje nas siostra Hildegarda, ta sama która dzwoniła do mnie do Polski aby potwierdzić nocleg. Dobre warunki, miła rozmowa. Oglądamy wspólnie w internecie naszą stronę z informacjami dotyczącymi Szlaku. Pielgrzymi to taka mała pasja siostry, prosi o wpis do specjalnego zeszytu, prowadzonego od 2010 roku. Pierwszy wpis to Sylwia z Belgii, której relacje ze Szlaku czytałem w internecie. Świat jest mały. Jesteśmy pierwszymi Polakami, którzy wpisali się do „rejestru” siostry Hildegardy. Jest dobrze, choć Ola solidnie zmęczona.