ETAP 67 21.03.2019 Gubbio – Valfabbrica 34 km
Wypoczęty opuszczam bardzo gościnną kwaterę w Gubbio. To tu w końcu napiłem się do woli herbaty. Przedostatni a zarazem najdłuższy etap na tym odcinku mojej drogi do Rzymu zaczynam przed szóstą. Najpierw jakieś 8 km idę po płaskim, potem nabieram już wysokości. Dochodzę do eremu, który niestety można odwiedzać dopiero od maja. W sumie droga przebiega bez zakłóceń i zbliżam się do ostatniej, najłatwiejszej części etapu. Ale w życiu na szlaku różnie bywa. Schody zaczęły się przy budowanej zaporze. Nie chciałem nadkładać drogi i poszedłem starą, krótszą trasą. To, że nie do końca legalnie, to jedna sprawa. Musiałem za to trochę zapłacić: zarośnięta już ścieżka, chaszcze i wertepy. Najgorsze jest to, że gdy wydawało się już, że mój plan wyszedł, to przyszło spore rozczarowanie. Nie dość, że musiałem iść pod górę, aby dojść do nowego wariantu trasy, to potem jeszcze w upale zaliczyłem kilka km po asfalcie. Do mety dotarłem solidnie zmęczony. Trzydzieści parę kilometrów + jakieś 20 % premii w postaci dodatkowego wysiłku na badanie zaplecza budowanej zapory :-). Wystarczy.