ETAP 7. – 07.09.2020 Mielno – Darłowo (31 km)
Wychodzę przed siódmą. Jak do tej pory to najdłuższy etap. Okaże się, że pogoda będzie sprzyjająca, dopiero pod sam koniec, już w Darłowie zacznie trochę kropić. Samopoczucie takie sobie, później się jednak rozkręcę i wszystko będzie ok. Pierwsza dyszka do Łazów wąskim przesmykiem pomiędzy Bałtykiem a jeziorem Jamno. Trasa biegnie ścieżką rowerową E 10. Moją uwagę zwracają dwie rzeczy.
Pierwsza to ciąg przydrożnych plansz opisujących znalezione w 1993 roku na pobliskiej plaży ważące ponad 7 ton cielsko martwego wala. Druga to most i ujście Nurtu Jamnieńskiego, który łączy jezioro z morzem. Krótki postój w Łazach. Przyjemna miejscowość, praktycznie na odludziu. Myślę, że tu mozna naprawdę odpocząć z dala od zgiełku i wszechobecnej komercji. Potem 12 km do Dąbek. W pierwszej części zupełna dzicz. Ścieżka velo odbija w głąb lądu, ja idę czerwonym wzdłuż wybrzeża. Jeden szkopuł, nie ma dróżki i trzeba iść piachem. Ten odcinek plaży za bardzo takiemu chodzeniu nie sprzyja. Piasek osuwa się pod stopami i w sumie mordęga. Napotykam mężczyznę, który sadzi trawę na wydmie, pytam czy jest jakaś alternatywa. Odpowiada, że za około 5 km. Wydma się przesunęła i zasypała starą ścieżkę. Po jakimś czasie postanawiam, że muszę coś znaleźć. Wchodzę na wydmę i za nią znajduję bez problemu piaszczystą dróżkę. Tak czy owak tubylec wprowadził mnie w błąd. Wiem już na pewno, jaką partię popiera :-). Idę zupełnym odludziem. Przesmyk pomiędzy Bałtykiem a jeziorem Bukowo, czasami nie ma 200 m szerokości. Morze, plaża, wydma, moja ścieżynka i zarośla nad jeziorem. Tak wygląda przekrój poprzeczny. Wzdłuż mojej trasy pojawiają się rozciągnięte dziwne siatki. Sprawa szybko się wyjaśnia. To studenci w celach naukowych “łapią” ptactwo. Na tym zadupiu od kilkudziesięciu lat organizowane są obozy naukowe ornitologów. Super sprawa. Prywatna posesja z bramką zamkniętą na cztery spusty. Kilka minut i znajduję przejście dla publiczności. Docieram do Dąbek. Rewelacja. Przystań nad jeziorem i spokojna, fajnie zagospodarowana miejscowość. Teraz w głąb lądu, niespełna 9 km do Darłowa, które zaczyna być widoczne w oddali. Piękna nowa droga ze ścieżką rowerową. W Darłowie kwaterunek i spacer do tym ciekawym mieście. Zabytki pierwsza klasa. Szkoda, że w poniedziałek nie można wejść do zamku Gryfitów. Na zewnątrz prezentuje się bardzo okazale. W kościele mariackim mini mauzoleum z grobowcem króla Eryka, Gryfity, który na przełomie XIV/XV w. panował nad Danią, Norwegią i Szwecją. Na koniec burzliwego życia wrócił do Darłowa. Jeszcze brama miejska, oryginalny kościół św.Gertrudy, rynek z ratuszem i statuetka rybaka, potwierdzająca dawne związki Darłowa z Hanzą. W sumie fajne miasto, choć jest jeszcze trochę do zrobienia. Warto odwiedzić Darłowo.
Wychodzę przed siódmą. Jak do tej pory to najdłuższy etap. Okaże się, że pogoda będzie sprzyjająca, dopiero pod sam koniec, już w Darłowie zacznie trochę kropić. Samopoczucie takie sobie, później się jednak rozkręcę i wszystko będzie ok. Pierwsza dyszka do Łazów wąskim przesmykiem pomiędzy Bałtykiem a jeziorem Jamno. Trasa biegnie ścieżką rowerową E 10. Moją uwagę zwracają dwie rzeczy.
Pierwsza to ciąg przydrożnych plansz opisujących znalezione w 1993 roku na pobliskiej plaży ważące ponad 7 ton cielsko martwego wala. Druga to most i ujście Nurtu Jamnieńskiego, który łączy jezioro z morzem. Krótki postój w Łazach. Przyjemna miejscowość, praktycznie na odludziu. Myślę, że tu mozna naprawdę odpocząć z dala od zgiełku i wszechobecnej komercji. Potem 12 km do Dąbek. W pierwszej części zupełna dzicz. Ścieżka velo odbija w głąb lądu, ja idę czerwonym wzdłuż wybrzeża. Jeden szkopuł, nie ma dróżki i trzeba iść piachem. Ten odcinek plaży za bardzo takiemu chodzeniu nie sprzyja. Piasek osuwa się pod stopami i w sumie mordęga. Napotykam mężczyznę, który sadzi trawę na wydmie, pytam czy jest jakaś alternatywa. Odpowiada, że za około 5 km. Wydma się przesunęła i zasypała starą ścieżkę. Po jakimś czasie postanawiam, że muszę coś znaleźć. Wchodzę na wydmę i za nią znajduję bez problemu piaszczystą dróżkę. Tak czy owak tubylec wprowadził mnie w błąd. Wiem już na pewno, jaką partię popiera :-). Idę zupełnym odludziem. Przesmyk pomiędzy Bałtykiem a jeziorem Bukowo, czasami nie ma 200 m szerokości. Morze, plaża, wydma, moja ścieżynka i zarośla nad jeziorem. Tak wygląda przekrój poprzeczny. Wzdłuż mojej trasy pojawiają się rozciągnięte dziwne siatki. Sprawa szybko się wyjaśnia. To studenci w celach naukowych “łapią” ptactwo. Na tym zadupiu od kilkudziesięciu lat organizowane są obozy naukowe ornitologów. Super sprawa. Prywatna posesja z bramką zamkniętą na cztery spusty. Kilka minut i znajduję przejście dla publiczności. Docieram do Dąbek. Rewelacja. Przystań nad jeziorem i spokojna, fajnie zagospodarowana miejscowość. Teraz w głąb lądu, niespełna 9 km do Darłowa, które zaczyna być widoczne w oddali. Piękna nowa droga ze ścieżką rowerową. W Darłowie kwaterunek i spacer do tym ciekawym mieście. Zabytki pierwsza klasa. Szkoda, że w poniedziałek nie można wejść do zamku Gryfitów. Na zewnątrz prezentuje się bardzo okazale. W kościele mariackim mini mauzoleum z grobowcem króla Eryka, Gryfity, który na przełomie XIV/XV w. panował nad Danią, Norwegią i Szwecją. Na koniec burzliwego życia wrócił do Darłowa. Jeszcze brama miejska, oryginalny kościół św.Gertrudy, rynek z ratuszem i statuetka rybaka, potwierdzająca dawne związki Darłowa z Hanzą. W sumie fajne miasto, choć jest jeszcze trochę do zrobienia. Warto odwiedzić Darłowo.