ETAP 7. – 08.06.2020 Rytwiany – Klimontów (29 km)
Wychodzę przed 6:00. Pogoda trochę straszy, później wyjdzie, że wymarzona na chodzenie, nawet z lekkim kapuśniaczkiem dla lepszego oddechu. Najpierw 10 km lasami. Ze skrótami różnie, ale lasy piękne. Potem prosto, kilka km opłotkami wiosek. Polna droga, krzyże i kapliczki. W wiosce Wiązownia Kolonia drewniany budynek d.szkoły i ciekawostka znajdująca się obok niej – latarnia ogniowa, służąca kiedyś jako punkt orientacyjny dla kupców podążających przez te okolice. Potem Dzięki (Wdzięki) z pałacykiem gen.Bazylego Pogodina, który posiadłość otrzymał od cara jako nagrodę za służbę. Podobno z biegiem czasu stał się sympatykiem Polaków. Teraz pałac jest powoli remontowany przez potomka generała, Polaka z rosyjskimi korzeniami. Cały wątek być może wart osobnego zainteresowania. Potem znowu lasem. Miejsce upamiętnienia „Jędrusiów” znanego w tej okolicy oddziału partyzanckiego. W całej okolicy, jak i w samym Klimontowie można spotkać dużo miejsc nawiązujących i do Powstania Styczniowego i do ostatniej wojny. Klimontów, od 1 stycznia 2020 znowu miasto. Niecałe 2 tys. mieszkańców, zadbane i prosperujące. Do tego parę atrakcji, których mogą pozazdrościć znacznie większe ośrodki. Śpię w klasztorze podominikańskim, który aktualnie jest remontowany. Dzięki uprzejmości ekipy konserwatorskiej mam okazję zajrzeć do pięknego barokowego wnętrza klasztornego kościoła. Największą atrakcją Klimontowa jest jednak słynna kolegiata. Budowla na miarę rozmachu Jerzego Ossolińskiego, tego od słynnego wjazdu do Rzymu. Myślę, że i Rzym nie powstydziłby się takiej świątyni. Barok z piętnem kultury sarmackiej.
Najwyższa półka. Wieczór poświęcam pogłębieniu wiedzy o polskim futuryzmie. W Klimontowie urodził się przecież Wiktor Bruno Zysman, bardziej znany jako Bruno Jasieński, jeden z czołowych polskich futurystów, postać wielce kontrowersyjna, dandys, wulkan pomysłów, skandalista, osoba bardzo i wszechstronnie utalentowana. Jasieński wyrzekł się Polski, wybrał nową ojczyznę, a ta sowiecka, odpłaciła mu we właściwy sobie sposób. Pewnie na taką gratyfikację nigdy nie liczył.