ETAP 75 23.09.2019 Poggio Bustone – Rieti 18 km
Wyliazałem się. Nie przeziębiłem. Muszę wyjść bardzo wcześnie. Ma być czterogodzinne okno pogodowe. Potem ulewy. Jest jeden problem, czy ubrać mokre skarpety, czy ostatnią parę suchych. Buty mam mokre do cna, więc sprawa jest jasna. A tak ogólnie, to jest w porządku. Wychodzę z czołówką, jest jeszcze ciemno. Tylko jeden mandat, jakieś 800 m. Pogoda ok. Dochodzę powoli do Cantalice. Zaczynam mieć już dość tych położonych na wzgórzach włoskich średniowiecznych miasteczek, pełnych kamiennych schodków i urokliwych zaułków. Ciągle pod górę. Znowu mury, stare sklepienia, wąskie uliczki. Brrr! :-). Dalej utrzymuje się pogoda, to najważniejsze. Piękne widoki i kultowe miejsce, jedno z najstarszych franciszkańskich sanktuariów, erem Santa Maria della Foresta. O dziwo, do Rieti dochodzę w pięknej słonecznej pogodzie. Jestem przed czasem. Rieti to stolica starożytnej Sabinii, tej od porwania Sabinek. Zakupy, ławeczka i powoli plac po placu, przechodzę przez centrum na umówiny nocleg. Melduję się się u sióstr, warunki mam super. Nie wyjdę stąd do rana. Pełen luz. Zaczyna sprawdzać się prognoza pogody. Przychodzi ulewa. Przez okno obserwuję chroniących się przed deszczem ludzi. Dobrze, że zdążyłem.