ETAP 87 – 01.04.2014 (Blois) Muides sur Loire – Blois (22 km)
Wychodzimy 7:30. Dzięki mapce z hotelu i konkretnej radzie przechodnia, bez obsuwy wychodzimy z peryferyjnej dzielnicy (centrum handlowe + węzeł komunikacyjny). Wchodzimy do podmiejskiego Chauccee Saint Victor, liczymy na stopa. Niestety, przechodzimy parę kilometrów i żadnego efektu. W końcu, już w St Denis zatrzymuje się na parkingu samochód dostawczy. Podbiegamy. Nie wierzę własnym oczom.. Rejestracja DW – Wrocław. Niestety, rodak ma przymusowy postój i nie może się ruszyć. Olę bolą nogi. Tracimy nadzieję, że stopem uda nam się dotrzeć do Mer, a stamtąd już pieszo na start etapu w Muides. Nie chcemy robić lipy i zaliczać szlaku jakąś drogą i do tego pod prąd. Lepiej przerwać lub przejść mniej, ale nie robić lipy. Od niechcenia macham ręką. I cud. Jest anioł, młoda dziewczyna w skromnym aucie. Chyba tacy najszybciej zabierają. Radość, odzyskujemy nadzieję. Zawozi nas do Mer. Dzięki dziewczynie „wróciliśmy” na Szlak i odzyskaliśmy energię. Jeszcze 2 km pieszo i most w Muides. Wróciliśmy, przez Blois, na miejsce startu etapu do Blois. Dochodzi południe. Przed nami jeszcze 22 km, a Olę bardzo bolą nogi. Zaczynamy rozważać jakiś nocleg po drodze, albo dojście do pętli autobusu komunikacji podmiejskiej i jakieś późniejsze kombinacje (zmiana noclegów i skrócenie trasy etc). Daję Oli mocny środek przeciwbólowy. Trochę pomogło, później nieźle pomogło. W każdym razie noga zaczęła podawać. Pogoda jak w sierpniu. Super trasa przy samej Loarze. Urocze, małe miejscowości z bogatą historią. To kraina młynów. Przed Cour sur Loire spotykamy znowuż kobietę – anioła. Siedzimy na rowie i coś tam jemy, a ta przynosi nam dwie butelki wody. Sympatycznie. Idziemy dalej, prawie upał. Kilometry nieźle schodzą, robimy regularne odpoczynki. Wiemy już, że dziś dojdziemy do Blois. O 20-tej przychodzimy na nocleg do kapucynów. Dostajemy maleńki domek dla pielgrzymów. Jest wszystko, co nam potrzeba. Odzyskaliśmy wiarę, że damy radę. A Ola już dziś nie wierzyła.