ETAP 9 – 20.09.2010 Niemil – Siechnice (25 km)
Poranna herbata i samochodem dojeżdżamy do Oławy. Mały spacer po mieście, dalej PKS do Niemila, gdzie koło krzyża za wioską wracamy na szlak. Pogoda jest piękna, malownicza trasa, przydrożne ulęgałki. Wchodzimy do Drzemlikowic/Jakubowic. Swojskie klimaty. Pałac, jeszcze do niedawna siedziba szkoły, jest już opustoszały. Widoczne ciekawe założenie przypałacowego parku. Wrażenie w sumie przygnębiające. Obiekt podobno jest wystawiony na sprzedaż. Nasze humory podtrzymuje rewelacyjna pogoda i małe co nieco. Idzie się nam jednak dzisiaj topornie i mamy obawy, czy starczy czasu i determinacji, aby dojść do Siechnic. Asfaltem dochodzimy do Bolechowa. Widzimy smoki i chyba łabędzie, produkowane ze starych opon samochodowych. Nawet pomalowane. Czego to ludzie nie wymyślą. Potem polną drogą do Pełczyc, następnie Marszowice z urokliwym kościółkiem św.Jana. Polami idzie się dość ciężko, asfaltem tak sobie. Przez Miłonów dochodzimy do Sobociska, gdzie bliski mi cmentarz. Tak się składa, że na polskim odcinku szlaku znajduje się wiele ważnych dla mnie miejsc. Głuchołazy, Brzeg, Sobocisko, Wrocław i na końcu Zgorzelec. Na krzyżówce w Sobocisku zabytkowy kościół (zamknięty), sklep (otwarty) i połączenie naszego szlaku z wariantem „oławskim”. Polami, a potem ścieżką przez niezłe chaszcze (oj, dość długi odcinek) idziemy w kierunku Zębic. Pojawiają się przed nami charakterystyczne kominy Siechnic. Dochodząc do Grodziszowa stwierdzamy, że idzie się nam coraz lepiej i bankowo skończymy etap w Siechnicach. Kominy coraz bliżej, chwila odpoczynku, w Prawocinie przekraczamy linię kolejową. Potem już Siechnice, PKS do Oławy i powrót do Głuchołaz. Jak na późne wyjście na trasę (przed 11:00) 26 km to niezły wynik. Do tego wspaniała pogoda.