Olkusz – Gliwice

Olkusz – Gliwice 146 km

Etap 01  20.05.2023 Olkusz – Sławków 23 km

Etap 02  21.05.2023 Sławków – Dąbrowa Górnicza 22 km

Etap 03  22.05.2023 Dąbrowa Górnicza – Mysłowice 26 km

Etap 04  23.05.2023 Mysłowice – Katowice 16 km

Etap 05  24.05.2023 Katowice – Bytom 23 km

Etap 06  25.05.2023 Bytom – Zabrze 20 km

Etap 07  26.05.2023 Zabrze – Gliwice 16 km

Etap 01  20.05.2023 Olkusz – Sławków 23 km 

Wstaje po czwartej, przed szóstą mam autobus do Opola. W Opolu muszę przejść do dworca PKP przez całe centrum. Nie powiem odrobinę przymarzłem i pojawia się lekka obawa, czy nie zrobi się z tego jakiś kłopot. W tym roku wiosna jest wyjątkowo zimna, ale od dzisiaj ma się podobno radykalnie ocieplić. Jak na razie nie wygląda to tak optymistycznie. IC dojeżdżam do Katowic, wsiadam w busa i docieram po 11:00 do Olkusza. Mam tydzień czasu. Mój plan na teraz to trasa Olkusz – Gliwice, w dalszej przyszłości chcę dojść do Skorogoszczy aby mieć domknięty cały śląski fragment „mojej A 4”. W Olkuszu zaczynam o starego cmentarza. Idę odwiedzić grób Francesco Nullo, włoskiego pułkownika, polskiego bohatera, który w czasie Powstania Styczniowego walcząc za naszą i waszą wolność, poległ niedaleko stąd w bitwie pod Krzykawką. Stary cmentarz okazuje się miejscem wyjątkowym i pełnym swoistego uroku. Niezła lekcja patriotyzmu i historii. Z ciekawostek, to rzuca się w oczy popiersie Petera Westena, austriackiego przedsiębiorcy, który tu w Olkuszu w 1905 roku założył słynną na cały kraj fabrykę garnków emaliowanych. Początek drogi mam więc interesujący a do tego zaczyna się rzeczywiście szybko ocieplać. Dochodzę do rynku, który miałem okazję poznać, gdy szedłem nie tak dawno Jurą w kierunku Krakowa. Bardzo pozytywne wrażenia, zadbany olkuski rynek jest godny dawnej stolicy polskiego srebra. Wychodzę z miasta i idę sosnowym lasem, tak typowym dla tych okolic. Prognoza pogody zaczyna się sprawdzać. Najpierw robi się ciepło a potem już gorąco. Docieram do Bukowna i idę piaszczystą skarpą wzdłuż rzeki Sztoły. Mam ogromny sentyment do tej okolicy. Wracają sympatyczne wspomnienia. Kiedy byłem małym chłopcem wraz z braćmi przyjeżdżaliśmy tutaj pod opieką naszej kochanej Babci, na pierwsze w życiu kąpiele i plażowanie. To były cudowne czasy. Bez kłopotu rozpoznaje, po tylu latach, miejsca swoich dziecinnych zabaw. Super uczucie. Przy wspaniałej pogodzie docieram do Sławkowa. Najpierw ścieżka dydaktyczna, pięknie poprowadzona doliną Białej Przemszy, potem pozostałości zamku biskupów krakowskich i w końcu uroczy sławkowski rynek. Małe miasteczko, wielka historia i widoczny w wielu miejscach wyraźny postęp. Jest jeden minus. Znajdująca się w rynku wizytówka Sławkowa, najstarsza zachowana w Polsce karczma Austeria jest w remoncie. Tak więc, nici z pierogów w klimatycznym wnętrzu. Zadowalam się lodami Śnieżka z pobliskiego Lewiatana i deptam na nocleg do zajazdu na wylocie ze Sławkowa. Wymarzony początek wędrówki.

Etap 02  21.05.2023 Sławków – Dabrowa Górnicza 22 km

Piękna pogoda. Wypoczęty wychodzę przed w pół do dziewiątej. Dzisiaj idę przez Strzemieszyce, gdzie spędzałem większość swoich wakacji. Nie wyobrażałem sobie wyjazdu w jakieś inne miejsce. Najpierw krótki postój przy zagospodarowanym wywierzysku, potem odwiedzam grób moich Dziadków. Błotnistą drogą dochodzę do ruin wapiennika Bordowicza. Niestety, wyrosły samosiejki i niewiele mogę zobaczyć. Potem dochodzę do drogi i widzę jak na dłoni hutę Katowice. Duża ta huta 😊. Następny cel to Gołonóg z kościołem na wzgórzu klasztornym. Interesujące miejsce z fajnym klimatem. Potem totalnie rozkopanymi alejami Marszałka Piłsudskiego i Królowej Jadwigi docieram do centrum Dąbrowy Górniczej. Zaglądam do monumentalnej neogotyckiej bazyliki. Jestem pod wrażeniem kolorystyki wnętrza, idę o zakład, że malarz musiał mieć sposobność oglądać paryską Sainte Chapelle. Na zewnątrz tablice upamiętniające bohaterskich harcerzy. Tak, mieliśmy w Polsce „pokolenie 1920”. Dalej budynek d. Żeńskiego Liceum, do którego chodziła zaraz po wojnie moja Mama. I jestem już w samym centrum, ale zaraz zaraz, nie mam swojej czapki. Wracam te parę metrów do bazyliki. Cóż, za brak koncentracji trzeba płacić. Po chwili jestem znowu na głównym placu Dąbrowy, przed Pałacem Kultury Zagłębia. Rzeczywiście, to wybitne osiągnięcie socrealizmu. I to bez kpiny. Można nie przepadać za twórczością z tamtych lat, ale ten obiekt może zaimponować i myślę, że projektowali go architekci z najwyższej półki. Wewnątrz udaje mi się obejrzeć hall, korytarze oraz wystrój klatki schodowej. W pełni zgadzam się z opinią, że to prawdziwa wizytówka tego miasta.

Etap 03  22.05.2023 Dabrowa Górnicza – Mysłowice 26 km

Wyszedł dość długi i trudny etap. Od rana słońce a potem przez cały dzień upał. Większość trasy w terenie zabudowanym, a po mieście generalnie chodzi się ciężej. Pierwsze 4 km do Będzina. Góra Zamkowa, najpierw kościół św.Trójcy z dramatyczną historią z II wojny. Niemcy podpalili sąsiednią synagogę i ksiądz Zawadzki uchronił część uciekających Żydów, dając im schronienie w ogrodzie. Za  chwilę symbol miasta, znany z licznych fotografii zamek. Prezentuje się naprawdę pięknie, jeszcze przy takiej pogodzie. Nie wchodzę do środka, bo i nie planowałem i do tego poniedziałek. Więc nawet jakbym bardzo chciał, to i tak nic z tego. Oglądanie „eksponatu” z zewnątrz w pełni mnie zadawala. Piękne rozpoczęcie etapu. Potem już proza Będzina tzn coś co zostało z będzińskiego starego miasta. Za Gierka kosztem północnej pierzei rynku poprowadzono dwupasmową trasę szybkiego ruchu. Do tego doszły dewastacja i zaniedbania w kolejnych latach. Dzisiaj jest tak jest i turyści powinni raczej omijać to miejsce. Później idę do sosnowieckiego już osiedla Środula. To kiedyś królestwo rodziny fabrykantów Schoenów. Obok terenów fabrycznych dwa pałace. Pierwszy mniejszy (syna) obecnie w remoncie (chyba jakiś zastój). Drugi (ojca) bardziej okazały i prezentuje się naprawdę wspaniale. Mam możliwość podziwiania pałacu tylko z zewnątrz. Jest i poniedziałek i do tego to placówka kultury. Gdy wchodzę na schody przechodzący pan urzędnik skrzętnie zamyka drzwi na klucz. A jeszcze bym zajrzał do środka i wtedy by dopiero było. W sumie szkoda, bo miejsce pewnie warte odwiedzin. Dalej idę do zamku sieleckiego. Ładnie odrestaurowana zabytkowa bryła z nikomu „niepotrzebnymi” wystawami w środku. Taka statystyczna, w miarę reprezentatywna placówka kultury. Potem kolejny pałac, tym razem fabrykanta tkanin wełnianych Dietla. Nie mam szans wejścia nawet na podwórko. Poniedziałek i … placówka kultury. Brama trzyma mocno. Szkoda, bo na zdjęciach widać jak pięknie urządzone są wnętrza. Przez park Dietla i główną arterię dochodzę do centrum Sosnowca. Ładnie prezentuje się dworzec kolejowy z epoki. Był kiedyś jedna z ważniejszych stacji w Kongresówce. Zaraz obok pomnik chłopaka z Sosnowca (Jan Kiepura) i główny deptak czyli ulica H.Modrzejowskiej. Spotyka się opinie, że Sosnowiec to brzydkie i nieciekawe miasto. Wg mnie to nieprawda, stolica Zagłębia prezentuje się całkiem spoko. Dalej idę w kierunku osiedla Niwka, by w końcu dojść do Trójkąta Trzech Cesarzy. Tu zbiegają się Biała i Czarna Przemsza. W tym miejscu stykały się granice trzech zaborów. Fakt ten upamiętnia obelisk postawiony tu w 2007 roku z idiotyczną, moim zdaniem, dedykacją. Nie ma mowy o zaborach Polski, tylko jest o dawnym podziale Europy i jej współczesnym zjednoczeniu. To ostatnie, szczególnie z naszym wschodnim sąsiadem, świetnie widać dzisiaj, w czasach wojny na Ukrainie. Dalej wałem wzdłuż Czarnej Przemszy, fajny odcinek wśród zieleni. Tak dochodzę do mostu i jestem już na mysłowickim rynku. Ścienny baner głosi, że to właśnie w Mysłowicach wybuchło I Powstanie Śląskie. Gruntownie rozkopana główna ulica a potem już przyjemny zielony teren, gdzie mam dzisiaj nocleg. Nie powiem, jestem dzisiaj trochę zmęczony, no jeszcze do tego nieźle przypaliło mnie słońce.

Etap 04  23.05.2023 Mysłowice – Katowice 16 km   

Kłopoty zaczęły się już wczoraj. Zamówiłem rutyno na bookingu lokum w Katowicach i dostałem potwierdzenie. Potem przyszła informacja, że mam wpłacić kaucje 1450 zł, którą zwrócą do 14 dni. Oczywiście pod warunkiem, że nic nie zdewastuję. Totalna paranoja. Kaucja 10 x wyższa niż cena noclegu i te 14 dni czasu na jej zwrot (pod warunkiem, że się czegoś nie doszukają). Oferta była bezzwrotna. Zrezygnowałem więc z tych hotelarzy (prawników?) tracąc półtorej stówki. Trudno, zamówiłem nocleg pod innym adresem, tym razem bez kaucji. Wstaję rano jakiś taki nieswój, nie wiem czy wczoraj nie przesadziłem ze słońcem. Mam nieźle poparzony kark i jakby tego było mało to pogryzło mnie jakieś cholerstwo. Etap ma być krótki, kilkanaście km, ale zapowiadają kolejny upalny dzień. Z hotelu idę lasami, kiedy z nich wychodzę robi się niemiłosierny skwar. Robię częste postoje i „szukam” cienia. Trochę rozmieniam czas, na kwaterę mogę przyjść od 15:00 a nie mam ochoty łazić po Katowicach w takim ukropie. Najpierw Janów a potem już Nikiszowiec. To chyba najsłynniejsze zabytkowe osiedle robotnicze z początków XX wieku. Dzisiaj oprócz wycieczek szkolnych jest grupa Japończyków. Jakieś dwa lata temu zwiedzałem to miejsce i po późniejszych doniesieniach w mediach o szeregu inicjatyw podjętych przez mieszkańców Nikiszowca, przyznam szczerze, spodziewałem się bardziej spektakularnych zmian. Za Nikiszowcem nowa Aleja Polskiego Dziedzictwa na Górnym Śląsku. W 2022 roku posadzono 100 dębów, każdy upamiętnia jakąś postać lub wydarzenie związane z powrotem Górnego Śląska do Macierzy. Znowu kawałek lasu i postój (w cieniu) nad trzema stawkami. Wchodzę już do prawdziwych Katowic. W czasie obecnej wędrówki moim celem jest część centrum miasta znajdująca się na południe  od dworca kolejowego. Chcę zobaczyć polskie Chicago, czyli architekturę modernistyczną międzywojennych Katowic. Katowice gierkowskie, po północnej stronie kolei, z rondem, spodkiem i superjednostką znam dobrze. Najpierw idę do archikatedry. Oj, jej ogrom robi wrażenie i kontrastuje jednocześnie z oszczędnym i nienachalnym wystrojem wnętrza. Zauważam też wiele akcentów patriotycznych. Na niebie ciemne chmury i zaczyna padać. To było do przewidzenia. Szybkie zakupy i walę na nocleg. Niestety, na recepcji nikogo nie ma, a telefon głuchy. Nie mam dzisiaj zbytniego nastroju na czekanie, ale w sumie nie za bardzo wiadomo co robić. Minęło pół godziny i pani w końcu przyszła. Odpoczynek i idę na spacer szlakiem moderny. Na początek Sejm Śląski (niestety nie udało mi się zobaczyć wnętrza), potem pierwszy polski drapacz chmur (14 pięter i 60 m wysokości), kościół garnizonowy (z zewnątrz), siedziba Polskiego Radia i kilka spektakularnych budynków mieszkalnych. Tu widać, że przedwojenna Polska, pomimo wielu ograniczeń, naprawdę chciała być w czubie, a Katowice, rywalizujące z „germańską” częścią Śląska, miały być jej szczególną wizytówką. Szkoda tylko, że szkopy rozebrali do cna gmach najnowocześniejszego w Europie Muzeum Śląskiego. Dziś pozostało podziwiać tylko jego fotografie. Fajny spacer.

Etap 05  24.05.2023 Katowice – Bytom 23 km

Radykalna zmiana pogody. Chłodno. Po kwadransie zatrzymuję się w jakiejś bramie i zakładam drugą bluzę z długim rękawem. Dzisiaj idę północną stroną centrum Katowic, najpierw historyczna Stawowa a potem już PRL lat siedemdziesiątych. Wtedy to była prawdziwa wizytówka epoki Gierka. Trzeba przyznać, że w tej części miasta widać, że Katowice to i obecnie dobrze prosperujący ośrodek. Potem zadbanymi osiedlami w kierunku Parku Kultury i Wypoczynku. Mój cel to słynne planetarium, które w ostatnich latach przeszło modernizację i dzisiaj jest obiektem z wysokiej półki. Sam park jest zadbany i doinwestowany. Prowadzone są także dalsze prace remontowe i to z dużym rozmachem. Niestety, z wejścia do planetarium nici. Standardowy seans za jakieś 4 godziny, wcześniej oferta raczej dla dzieci i młodzieży. Szkoda, bo liczyłem na wejście. Swoją drogą, to ciekawe ile mają dotacji 😊. Mijam Stadion Śląski i jestem już w Chorzowie. To miasto, gdzie estakada przecina rynek. Nie powiem dość oryginalne rozwiązanie. Oglądam ciekawy ratusz, wcześniej skwer hutników z pomnikiem hr.Redena, jednego z twórców górnośląskiego przemysłu. Jest i uliczna rzeźba prawdziwej piłkarskiej legendy Gerarda Cieślika (Ruch Chorzów). Swoją drogą, gdy idzie się przez te okolice to widać prawdziwą mapę futbolowych sympatii mieszkańców Zagłębia i Górnego Śląska. Akcenty piłkarskie są najbardziej zauważalne w przestrzeni publicznej obok symboliki i nazewnictwa nawiązujących do powstań śląskich oraz dwóch wybitnie zasłużonych dla Śląska postaci: Wojciecha Korfantego i gen.J.Ziętka. Dalej główna ulica Wolności, pomnik Powstańca Śląskiego i opuszczam centrum miasta. W sumie Chorzów wygląda średnio, ale po wykopkach widać, że coś się dzieje. Potem trochę miejscowych klimatów, lokalny targ i naturalne zaniedbane familoki. Dochodzę do osiedla Łagiewniki, gdzie pośród starej zabudowy wyróżnia się ciekawy budynek dawnej remizy strażackiej. Na koniec ścieżka biegnąca śladem torów, prowadzących niegdyś do kopalni Rozbark. Jestem w Bytomiu. Hotel na terenie byłej kopalni, obok podobno jedna z największych ścianek wspinaczkowych w Europie. Zostawiam manele i ruszam w miasto, które cieszy się złą sławą. Beznadzieja i upadek. Nie do końca tak jest. Bytom mnie zaskoczył, najbardziej na śląskiej trasie. To bardzo ciekawe miasto. Przede wszystkim średniowieczny układ ulic. W tych okolicach to raczej ewenement. Do tego super architektura; historyzm, secesja, modernizm. Do wyboru, do koloru. Faktycznie jest tu wiele do zrobienia, ale Bytom to prawdziwe miasto z wieloma ciekawymi budowlami z okresu jego wielkiej prosperity na przełomie XIX i XX w. O prawdziwym potencjale Bytomia może choćby świadczyć, gruntownie rewitalizowana właśnie, ulica Dworcowa. Już wygląda imponująco. Bardzo chciałbym zobaczyć ją po zakończeniu wszystkich prac. To będzie znana ulica w całej Polsce.

Etap 06  25.05.2023 Bytom – Zabrze 20 km 

Dzisiaj śląski” etap. Pogoda ok. Przez cały dzień towarzyszy mi rzeczka Bytomka. Poznaję śląskie klimaty, wybrałem trasę przez kolonie robotnicze i osiedla familoków. Za Bytomiem tereny starej hałdy, potem idę już pośród zieleni wzdłuż Bytomki . Dochodzę do kolonii Zgorzelec. Powstała z inicjatywy Tiele Winklerów, posiadaczy m.in. zamku w Mosznej. Około 30 familoków, do niedawna opuszczonych bądź bardzo zaniedbanych. Teraz trwa proces kompleksowej rewitalizacji. Jak skończą, będzie naprawdę ciekawe miejsce. Zaczyna się Ruda Śląska, na początku zwracam uwagę na duży zbudowany z czerwonej cegły neoromański kościół. Pięknie odnowiony, ma niewiele ponad sto lat. Powstał jako fundacja Joanny Schaffgotsch i jej męża. No, to jestem w domu. To okolice związane z Karolem Godulą, jednym z najbogatszych Ślązaków, który całą swą ogromną  fortunę zapisał prostej i biednej dziewczynie Joasi Grycik, ta wyszła za golca Schaffgotscha i została arystokratką z najwyższej półki. Historia rodem z Hollywood. Dalej okolice dworca w Rudzie, tam upamiętnienie, straconego przez Niemców Joachima Achtelika, syna spolszczonego Żyda i zniemczonej Ślązaczki, który zapisał w historii konspiracji piękną kartę. Zaraz potem przy ulicy Kościelnej, wybudowana przez Ballestremów, kolonia robotnicza z 1920 roku. Wygląda super. Po paru minutach oglądam piekarok, może ostatni jeszcze działający, wolno stojący piec chlebowy, obsługujący kiedyś pobliskie familoki. Jeszcze ruiny rudzkiego zamku i domu, wspomnianego już, króla cynku Goduli (historia jego życia to też temat na niezłe opowiadanie). Opuszczam Rudę i kieruję się na osiedle Borsiga, jedną z najstarszych kolonii przemysłowych na Górnym Śląsku. Tu są naprawdę autentyczne klimaty, nie jest realizowany jeszcze żaden program rekonstrukcji osiedla. Kilka ulic, rzędy jednakowych domów z pociemniałej, czerwonej niegdyś cegły. Zaczęło się Zabrze, przez Biskupice dochodzę do osiedla Zandka. To z kolei pamiątka po największych śląskich potentatach przemysłowych, rodzinie Donnersmarcków. Architektura ciekawa i zróżnicowana. To nie są zwykłe familoki. Niedaleko kolejny punkt programu. Stalowy dom. Ściany są rzeczywiście z grubej, pordzewiałej stalowej blachy. To efekt eksperymentów budowlanych sprzed jakiś stu lat. Działa jak widać do tej pory, mieszkańcy narzekają na przesadnie dobra akustykę. Jestem w centrum Zabrza, dworzec PKP, budynek poczty, pomnik prof.Religii i odpoczynek w hotelu.

Etap 07  26.05.2023 Zabrze – Gliwice 16 km

Rano przechodzę centrum Zabrza wzdłuż osi północ – południe. Zaczynam od drobnej porażki. Nie udaje mi się odnaleźć modernistycznego gmachu komendy policji. Kiedy się reflektuję, że coś nie gra, jest już trochę za daleko, aby wracać. Głównym celem mojego poranka w Zabrzu jest kościół Józefa, znajdujący się vis a vis stadionu Górnika Zabrze. To miejsce wyjątkowe. Kościół projektu Dominikusa Boehma jest arcydziełem modernizmu. Przypomina starorzymską budowlę z elementami architektury wczesnochrześcijańskiej. Zastosowane materiały, symbolika oraz gra światłem potęgują jeszcze wrażenia odbiorcy. Bardzo chciałem odwiedzić ten obiekt i mam satysfakcję, że w końcu tutaj dotarłem. A swoją drogą w tym szczególnym miejscu poczułem się bardzo swojsko. Pani, która właśnie przecierała posadzkę, poinformowała mnie abym przypadkiem nie chodził po mokrym. Oczywiście posłuchałem i hierarchia wartości zachowana została. Później już dojście do Gliwic. Po drodze ładny park, gdzie przy nowej tężni zrobię sobie chwilę odpoczynku. Ostatni punkt programu to radiostacja gliwicka. Zadbany teren nad którym dominuje drewniany maszt o wysokości 111,1 m. Nie odczuwam jakiś szczególnych emocji, ot miejsce w pewien sposób związane z naszą historią. Mam wątpliwości, czy radiostacja gliwicka powinna znajdować się w elitarnym gronie Pomników Historii. Potem już droga na dworzec i powrót do domu. W wolnej chwili wrócę tu, aby dokończyć brakujący fragment mojej śląskiej A4 i dojść z Gliwic do Skorogoszczy.