ETAP 90 – 04.04.2014 Amboise – Tours (30 km)
Ostatni etap kosztował nas sporo sił. Dziesięć godzin solidnej pracy, ale warto było. Miało być deszczowo i zaczęliśmy w pelerynach, później pochmurno, a na koniec ładna „majowa” pogoda. Tym razem poszliśmy po swojemu, wybierając takie warianty trasy, które z jednej strony zapewniają bardzo atrakcyjny przebieg, a z drugiej zaś unikają ryzyka pobłądzenia. Miały być, w dużej części przedmieścia Tours, a wyszła bardzo ciekawa trasa. Do końca w zieleni, bardzo często bezpośrednio wzdłuż brzegu Loary. Jak „odejście” od rzeki w górę to znowu panoramiczne odcinki wśród winnic, wąskich uliczek starych miejscowości związanych z tradycją produkcji wina i zabytkowych pałaców. Wszędzie piwnice win, reklamy miejscowych gatunków, cały czas „winne” klimaty. Do centrum Tours wchodzimy przez kładkę nad Loarą. Odnajdujemy bazylikę św.Marcina. Jej historia wymaga odrębnego „zbadania”. Świątynia jest imponująca, a przecież to co podziwiamy dzisiaj, to tylko część budowli, która stała tutaj do Rewolucji Francuskiej. Na koniec tej części naszej drogi do Santiago śpimy w przybudówce takiej świątyni. Super. Mamy nawet klucze do kościoła, przez który musimy przechodzić, wychodząc „na miasto”.Krótki spacer w okolice placu Plumereau, staromiejskiej dzielnicy z dawnymi domami kupieckimi oraz dziesiątkami restauracji i kafejek. Wrócimy tu jeszcze raz, przed rozpoczęciem kolejnego etapu Camino. Rano pociąg do Paryża. W dwie godziny przejeżdżamy odcinek, z którym pieszo zmagaliśmy się dwa bite tygodnie. Potem już autem do Polski. Podsumowanie: 1. Po bezproblemowym przejściu w ubiegłym roku długiego odcinka Kolonia – Paryż uwierzyliśmy, ze na Szlaku nie ma większych problemów. Otóż są. Można być solidnie zmęczonym, szczególnie, gdy coś nie gra z butami. Ola, z tego powodu była bliska kompletnej załamki. 2. Pomogła nam pogoda, która miała być bardzo nieciekawa (chłodne i częste deszcze), a okazała się rewelacyjna. Było bardzo ciepło, a deszcz postraszył w drugi i w ostatni dzień. Gdyby przy naszych problemach była jeszcze zła pogoda to masakra. 3. Mieliśmy kapitalne noclegi. Na 12 aż 9 w typowo pielgrzymich klimatach. Spanie mieliśmy po prostu super. 4. W przyszłości będziemy chodzili wg własnego pomysłu. Z mapą, ale nie zawsze szlakiem. Wystarczy bowiem niedokładne oznakowanie bądź chwila nieuwagi, a straty czasu i sił są spore. 5. Św. Jakub pomaga pielgrzymom. Na trasie spotkaliśmy „prawdziwe” anioły.