ETAP 130 – 13.03.2016 Burgos – Hontanas (29 km)
Dobra pogoda, choć nie upał. Długi etap. Wyjście z Burgos mniej uciążliwe niż wejście do tego miasta. Postój w Trodejos, potem jeszcze jedna wieś. Tam degustacja morcilli i pech. Mam spory kłopot. Na hiszpańskiej kaszance złamałem „jedynkę”. Dobrze, że wcześniej zapuściłem wąsy. Niestety, do końca camino będę miał pewien dyskomfort w kontaktach z ludźmi. Podejście pod górę. Zmiana krajobrazu. Surowy, wapienne barwy. Długi marsz na płaskowyżu. Na koniec wspaniały widok i zejście do Hornillos del Camino. Stara miejscowość. Znów podejście i dobre 10 km marszu po płaskowyżu. Ciekawie, ale trochę monotonnie. Wreszcie zejście do Hontanas. Dobre warunki na nocleg i coś do jedzenia (patatas bravas i morcilla). W schronisku stara gwardia: troje Niemców, młody Katalończyk, nasza ulubiona para Kanadyjczyków, Australijczyk i Hiszpan oraz dwójka poznanych w Granon Włochów, którym „trochę” pomaga komunikacja publiczna. Zaczęła się prawdziwa Meseta.