Etap 19 18.09.2017 Annaberg – Mariazell 22 km
W nocy błąd. Kaloryfery już wyłączone, a koszulki dalej mokre. Postanawiam jedną „dosuszyć” na sobie. Po dwóch godzinach okazuje się, że był to bardzo głupi pomysł. Rozkłada mnie błyskawicznie. Zdecydowana interwencja! Theraflu, czosnek, imbir, czapka, ciuchy. Godzina w inkubatorze. Trochę odżyłem. Schodzę na śniadanie. Ta złota kobieta wysuszyła mi buty, a do tego daje mi jeszcze w prezencie mały krzyżyk i znaczek na laskę. Żegnam się serdecznie. Fajnie, że są jeszcze tacy ludzie. W grudniu poszukując w internecie adresu pensjonatu, aby wysłać kartkę na Święta, dowiedziałem się, że byłem jednym z ostatnich gości p.Karin. 1. października, po 35 latach prowadzenia obiektu, moją gospodyni przeszła na emeryturę. Wyruszam na trasę, idę ostrożnie, solidnie ubrany. Pogoda jest spoko, ale uważam aby się nie rozchorować. Po drodze, na wzgórzach małe miejscowości ze starymi kościołami Joachimsberg i Josefsberg. Niezmęczony docieram do Mariazell. Kwaterunek w pensjonacie, z widokiem na bazylikę. Wizyta w sanktuarium. Jestem pod wrażeniem, bazylika zachwyca swoją architekturą i wystrojem wnętrza. Godne uwagi są białe stiuki i barokowe freski na suficie, do tego niesamowity srebrny ołtarz z Matką Bożą – Wielką Matką Austrii i krajów niemieckojęzycznych, Matką Ludów Słowiańskich oraz Panią Węgier. W 1339 r. papież Bonifacy IX wydał bullę ogłaszającą możliwość uzyskania odpustu zupełnego przez pielgrzymów odwiedzających Mariazell. Zakupy i LB, potem msza i LB. No i oczekiwanie na jutro. Znam prognozy, będzie „zabawa”.