ETAP 34 – 03.10.2011 Gotha – Eisenach (33 km)
Tour de France ma królewskie etapy w Alpach, Droga Ekumeniczna ma odcinek z Gotha do Eisenach. Wychodzimy wcześnie, mając świadomość, że czeka nas ciężki etap. Ze względu na lokalizację noclegów w obu miastach etap jest jeszcze dłuższy. Jest poniedziałek, musimy w Gotha zrobić zaopatrzenie, bo po drodze będzie z tym ciężko. Wszystko jeszcze pozamykane. Na wylocie z miasta duży supermarket. Do 7:00 parę minut. Musimy zaczekać. 7:00, nie otwierają. Europa, nawet w Niemczech brak punktualności. Nie otwierają dalej. Idziemy na pobliską stację benzynową. Wszystko jasne, w Niemczech święto państwowe. Kupujemy to co można kupić na stacji. Z Gotha idziemy wyżynnym grzbietem. Patrząc do tyłu widzimy poranną, piękną panoramę opuszczanego miasta. Odsłoniętym grzbietem idziemy dobre 10 km. Po prawej cały czas widoki na Las Turyński z charakterystycznym Inselbergiem (916 m). Po lewej zostawiamy Neufrankenroda, gdzie mieści się SILOAH. Upał, przechodzimy autostradę, robimy postój. Zmęczenie i świadomość, że co prawda przeszliśmy dłuższą połowę ale przed nami połowa trudniejsza. W upale, na odsłoniętej przestrzeni zaczynamy podejście na Grosser Hörselberg. W końcu wchodzimy do lasu. Robimy odpoczynki i uzupełniamy płyny. Dochodzimy do schroniska. Pieczątki, po dużej coli i krótki odpoczynek. Widoki zapierają dech. Świąteczni turyści patrzą na nas z zainteresowaniem i nawet coś tam kurtuazyjnie zagadują. Idziemy dalej, dobrą piątkę grzbietem. Trasa leśną ścieżką jest piękna. Niestety sił ubywa. Dochodzimy do drugiego końca Hörselbergu. Jakby było mało, zejście jest bardzo strome i wyczerpujące. Wreszcie knajpka Kleiner Hörselberg, gdzie znowu standard, pieczątki, duża cola, chwila wytchnienia i zainteresowanie świątecznych turystów. Schodzimy na dół, do drogi. Zostało 7 km. Idziemy, odpoczywamy, znowu trochę idziemy i znowu siadamy na jakiejś ławce. W sklepie na dworcu kolejowym uzupełniamy podstawowe zapasy. Do naszego noclegu musimy przejść jeszcze całe stare miasto, które bardzo ładnie się prezentuje. Załatwiamy formalności w pensjonacie i z marszu idziemy spać. Kompletna demolka.
Z okolicami Eisenach związana jest postać Tannhäusera. Jego legenda przez wieki inspirowała wielu poetów, malarzy i muzyków. Od Heinricha .Heinego, po Marię Konopnicką i Richarda Wagnera. To właśnie Wagner tworząc wyidealizowany i fikcyjny, średniowieczny obraz Cesarstwa Niemieckiego, najbardziej przyczynił się do popularyzacji tej postaci. To Wagner, pisząc libretto do opery „Tannhäuser i wartburski turniej śpiewaczy” połączył prawdę historyczną z legendą. Tannhäuser to postać historyczna, XIII – wieczny wędrowny poeta (minnesänger) dworzanin księcia Austrii. Inny fakt historyczny, to turniej śpiewaczy, który odbył się na zamku Wartburg w 1206 roku. Wszyscy, utytułowani minnesängerowie, w trakcie swych występów wychwalali władców Turyngii. Wyłamał się jedynie utalentowany Henryk, który w swej pieśni sławił księcia Austrii, ściągając na siebie gniew dworu. Jedynie osobiste wstawiennictwo landgrafini turyńskiej pozwoliło mu ujść z życiem na Wegry. W późnym średniowieczu powstała legenda wedle której Tannhäuser znalazł w okolicach zamku Wartburg wejście do groty Wenus. Po spędzeniu tam kilku lat na rozkoszach z pogańską boginią, odszedł od niej i udał się w pokutną pielgrzymkę do Rzymu, by prosić papieża o odpuszczenie grzechów. Ten, niestety, odparł, że prędzej jego papieski pastorał zazieleni się świeżymi liśćmi, niż Tannhäuser otrzyma odkupienie. Jednak już po trzech dniach papieskie berło zakwitło. Podążając szlakiem św.Jakuba z Gotha do Eisenach idziemy grzbietem Hörschelberge. To właśnie tu, w południowym zboczu masywu znajduje się grota Wenus, związana z legendą Tannhäusera.