ETAP 60 – 24.09.2013 Huy – Sclayn (23 km)
Meta tego etapu powinna być wcześniej, w Andenne. Był jednak problem z noclegiem, a poza tym następnego dnia zostanie więcej czasu na Namur. Tak więc idziemy do Sclayn. Rano śniadanie w domowej atmosferze u p.Seba i mocne postanowienie, że dzisiaj nie zgubimy szlaku. Jeszcze raz, z wielką przyjemnością przechodzimy przez stare Huy. Potem już pod górkę, tak na rozgrzewkę. Pomimo pełnej koncentracji pierwsze kłopoty z oznakowaniem. Poza tym idzie się dobrze, piękna pogoda, górki, sielska atmosfera. Znowu schodzimy ze szlaku, przestajemy się tym przejmować. Idziemy po swojemu, i okazuje się, ze po jakimś czasie znowu spotykamy znajomy znaczek. Jest tak ciepło, że możemy biwakować parę razy na trawie. Takie pielgrzymowanie mi się podoba. Schodzimy do „zabetonowanej” Mozy, wzdłuż której zbliżamy się do Andenelle. Nim do niego wejdziemy, LB* nad Mozą w towarzystwie stadka 7 gęsi. W miasteczku zabytkowy kościół i wąziutka ulica o zagadkowej nazwie Rue Pré des Dames. Dalej Andenne, którego historia jest związana ze św.Begą – babką Karola Młota, założyciela dynastii Karolingów. To właśnie tu w Andenne, pod koniec VII w, owdowiała Bega ufundowała słynny klasztor i spędziła w nim resztę życia. Dziś możemy zobaczyć w tym miejscu neoklasyczny kościół jej imienia. Jeszcze wizyta w IT i znów wracamy nad Mozę, która trochę bardziej przypomina rzekę. Nabrzeżem dochodzimy do kwatery. Całe poddasze do naszej dyspozycji. Jest wszystko co nam potrzeba, łącznie z internetem i wydawnictwami turystycznymi. Gospodarze czują potrzeby pielgrzymów, bo sami chodzili do Santiago. Nie jesteśmy zmęczeni, idziemy na drobne zakupy i frytki w przydrożnej budzie. Potem z naszego poddasza patrzymy na Mozę, płynącą kilkanaście metrów od nas. Tu można wypocząć.