ETAP 74 – 08.10.2013 Ourcamps – Compiégne (21 km)
Z gościnnego Ourcamps wychodzimy o 7:00, pogoda ok. Trasa długo prowadzi wzdłuż kanału Oise. Jedyny problem to mokra trawa, która bardzo moczy nam buty. Na wejściu do Compiégne odpoczynek nad rzeką. Pełen luz, mamy sporo czasu. Postanawiam zostać pielgrzymem nieproblemowym. Tak będę się przedstawiał. Ola robi pierwsze zdjęcia nowego gatunku pielgrzyma. Wchodzimy do miasta. Elegancko, bogato, „bourgeois”. Przepiękny park zamkowy z niekończącą się perspektywą głównej alei, zamek, kościół św.Jakuba, w końcu ratusz. Czekamy na „naszych” gospodarzy. Przyjadą po nas, mieszkają 12 km za miastem. Zapowiadają, że na spotkanie przyjdzie także Seamus – lider miejscowych miłośników camino. Gdy czekamy na ławce podchodzi do nas Jean – Hugues, miła, spontaniczna rozmowa. Przejechał szlak rowerem. Później prześle nam mailem informacje o super lekkich plecakach. Przychodzą Czesław i Ania – „polscy” Francuzi, on potomek przedwojennych emigrantów z Wielkopolski, ona „zaimportowana” przez niego z Dolnego Śląska, ponad trzydzieści lat temu. Otwarci i bezpośredni. Przychodzi Seamus, krótka rozmowa, parę zdjęć. Miłośnicy szlaku w Compiégne i jego okolicach są dobrze zorganizowani, w sezonie letnim prowadzą kwaterę dla 10 pielgrzymów, która została urządzona w pomieszczeniu kaplicy dawnego klasztoru. Część „Via Belgica” na swoim odcinku nazwali „Le Chemin Estelle”. To na pamiątkę ich koleżanki, która zmarła w młodym wieku. Szlak w ich „rewirze” jest dobrze oznakowany, opracowali do tego te super czytelne mapy (są do pobrania w internecie),a kwatery pielgrzymie prowadzą ludzie, którzy rzeczywiście czują sprawę. Seamus musi wracać do pracy. My jedziemy do naszych gospodarzy. Przy kolacji wieczorne rozmowy. Po trzech tygodniach możemy porozmawiać po polsku. Ale pogadaliśmy. To jedno z najbardziej przyjemnych spotkań na naszej dotychczasowej drodze. Rano Czesław odwiezie nas na 7:00 do miasta. Jutro najdłuższy etap i do tego Las Compiégne.