ETAP 9. – 09.09.2020 Łącko – Ustka (30 km)
Etap marzeń. Dobra pogoda i odpoczynek od morza, które zobaczę dopiero w Ustce. Z Łącka ścieżką rowerową, lokalnymi i polnymi drogami idę przez zwykłe wioski. Na około elektrownie wiatrowe. W Zaleskich do wyboru; krócej ścieżką rowerową, dłużej szlakiem pieszym. Wybrałem to drugie i dostałem dwie nagrody. Pierwsza to wizyta w śledziowej zagrodzie za Starkowem. Ameryka! Super klimat. Dawne gospodarstwo, małe muzeum śledzia i degustacja tatara ze śledzia. Niebo w gębie. Tylko Tuwim w swej poezji był w stanie oddać w pełni tą śledziową rozkosz. Potem jeszcze niezły kawałek i nagroda nr 2. Przekraczam Słupię i na wejściu do Ustki ścieżka wije się wzdłuż rzeki i prowadzi przepiękną buczyną. Po prostu mały przełom. Nie spodziewałem się w nadmorskiej okolicy takiego widoku. Na koniec Ustka, miasteczko moich klimatów. Robi wrażenie. Zachowany dawny owalnicowy układ. W ramach rewitalizacji starówki odnawiane są szachulcowe budynki i powstaje “miasto w kratę”. Kwitną handel i usługi, ale nie jest tak krzykliwie, jak w zachodniej części polskiego wybrzeża. Oczywiście latarnia morska, rozsuwana kładka przez Słupię i pomnik Syrenki. Mój błogostan wzmacnia wielka porcja lodów. No, dzisiaj to naprawdę wyluzowałem, choć sam etap był dość solidny. Problemy mogą zacząć się jutro. Długie etapy, nierozpoznane noclegi, piach na wydmach i piach na plaży. Tak się zapowiada wizyta w Słowińskim PN.
Etap marzeń. Dobra pogoda i odpoczynek od morza, które zobaczę dopiero w Ustce. Z Łącka ścieżką rowerową, lokalnymi i polnymi drogami idę przez zwykłe wioski. Na około elektrownie wiatrowe. W Zaleskich do wyboru; krócej ścieżką rowerową, dłużej szlakiem pieszym. Wybrałem to drugie i dostałem dwie nagrody. Pierwsza to wizyta w śledziowej zagrodzie za Starkowem. Ameryka! Super klimat. Dawne gospodarstwo, małe muzeum śledzia i degustacja tatara ze śledzia. Niebo w gębie. Tylko Tuwim w swej poezji był w stanie oddać w pełni tą śledziową rozkosz. Potem jeszcze niezły kawałek i nagroda nr 2. Przekraczam Słupię i na wejściu do Ustki ścieżka wije się wzdłuż rzeki i prowadzi przepiękną buczyną. Po prostu mały przełom. Nie spodziewałem się w nadmorskiej okolicy takiego widoku. Na koniec Ustka, miasteczko moich klimatów. Robi wrażenie. Zachowany dawny owalnicowy układ. W ramach rewitalizacji starówki odnawiane są szachulcowe budynki i powstaje “miasto w kratę”. Kwitną handel i usługi, ale nie jest tak krzykliwie, jak w zachodniej części polskiego wybrzeża. Oczywiście latarnia morska, rozsuwana kładka przez Słupię i pomnik Syrenki. Mój błogostan wzmacnia wielka porcja lodów. No, dzisiaj to naprawdę wyluzowałem, choć sam etap był dość solidny. Problemy mogą zacząć się jutro. Długie etapy, nierozpoznane noclegi, piach na wydmach i piach na plaży. Tak się zapowiada wizyta w Słowińskim PN.